27. Liczebność wilków w Polsce stale rośnie. W ostatnim czasie pojawiły się na terenie gminy Ustka. Gospodarze obawiają się o swoje hodowle. W czwartek, 16 listopada, w Urzędzie Gminy PapaNorris. Koneser. w Hydepark2 lata temu. 4. Wewnątrz Ciebie są dwa wilki Pierwszy rok Jan Paweł drugi. Udostępnij. LewdAnimeHands 2 lata temu. Kategorie. Treści społeczności są dostępne na podstawie licencji CC-BY-SA, o ile nie zaznaczono inaczej. Wilki Dwa to piosenka zespołu Luxtorpeda. Byłem wilkiem w potrzaskuodgryzłem łapę o brzaskuwolność gęstą czerwieniąpokryła moje kłyuciekłem rannystrach, ból i trzy łapyw amoku biegnącoprócz krwi spijałem łzywyłem do Aż cztery ataki rysia. Już nie tylko wilki. Aż cztery ataki rysia. W ciągu ostatnich miesięcy na terenie powiatu limanowskiego odnotowano szereg ataków drapieżników na zwierzęta hodowlane. Tradycyjnie sprawcami były głównie wilki, ale ostatnie statystyki wskazują na wzrost liczby ataków rysia. Do Nadleśnictwa Limanowa Watahę 12 wilków widziano w okolicach Rossosza. Na terenie powiatu bialskiego pojawia się coraz więcej wilków. - Największa wataha, o jakiej słyszałem, liczyła dwanaście wilków i była widziana w gminie Rossosz. Uważam, że można się obawiać, skoro wilki wchodzą na podwórka przy domach - mówi łowczy okręgowy Sebastian Santus. Polubienia: 9.4K,Komentarze: 68.Film użytkownika Niebo Niczyje (@niebo_niczyje) na TikToku: „W każdym z nas są dwa wilki 🐺🐺 . #animacja #wilk #absurd #lekarz #śmiesznefilmiki #nieboniczyje #memy #polska #polskihumor #zabawne #smutne #nieboniczyje”.dźwięk oryginalny - Niebo Niczyje. . Odcinek 24: Metonimia czyli Janusze i Grażyny W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o metonimii; zastanawiamy się czy to jest dziwne jak ktoś chce położyć Szekspira na regale, co mają wspólnego łańcuchy metonimiczne z pracą w Hollywoodzie i nauką angielskich idiomów, oraz czytamy dlaczego gangster Perszing nazywał się Perszing 21:31March 28, 2022Odcinek 19: #Urzeknęwasswojąhistorią czyli Co się właściwie robi na studiach z anglistyki W dzisiejszym odcinku dowiecie się jak wyglądają studia na WA UAM, gdzie szukać informacji o tym czego się będziecie uczyć, gdzie szukać informacji kto z wykładowców będzie was zabawiał na zajęciach z Praktycznej Nauki Języka niczym Russel Crowe w tej scenie z Gladiatora ("Are you not! ENTERTAINED?), do czego służy seminarium i co jest w piwnicach podejrzanego zamku, który nazywamy Collegium Heliodori. 30:58September 06, 2021Odcinek 18: Goryle, dzieci i mityczny organ językowy, czyli psycholingwistyka W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się badaniom o tym, jak uczymy się języka jako dorośli i dzieci, jak go rozumiemy i produkujemy. Czym jest fenomen "mam to na czubku języka" i dlaczego językoznawcy wywołują go u niewinnych uczestników badań? Czy dzieci uczą się języka inaczej niż dorośli? Co się stanie jeśli studentom każemy usiąść na rękach - I czym właściwie zajmuje się psycholingwistyka. 23:08August 23, 2021Odcinek 17: Północno-wschodnia noga Telimeny czyli relatywizm językowy W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się Hipotezie Sapira-Whorfa, zakładającej, że język wpływa na myśli. Dowiemy się jaki kształt ma czas w języku greckim i dlaczego gdyby zapytać nas i pięcioletniego rdzennego Australijczyka która noga Telimeny jest północno-wschodnia to z dużym prawdopodobieństwem pięciolatek by wiedział - a my nie. 30:03August 16, 2021Odcinek 16: Kto napisał pierwszy wiersz miłosny, czyli historia pisma Pismo to jedyny znany nam obecnie wehikuł czasu, pozwalający przeszłości przemawiać do nas w dawno wymarłych językach. Choć w 21 wieku traktujemy je mocno po macoszemu, to właśnie pismo jest pierwszą technologią ludzkości służącą do gromadzenia, manipulowania, przechowywania, wyszukiwania, przekazywania i rozpowszechniania informacji. W dzisiejszym odcinku porozmawiamy o tym jak ważna jest umiejętność pisania, czy alfabet jest stary i dowiemy się dlaczego pewne tłumaczenie pisma klinowego wdepnęło w założenia o wyjątkowości przypowieści biblijnych niczym rolnik w torfowisko. 32:30August 13, 2021Odcinek 15: Językoznawstwo kognitywne czyli nie myśl o słoniu W dzisiejszym odcinku będzie o językoznawstwie kognitywnym czyli mojej ulubionej dziedzinie badań. Czy kiedy Romeo mówił, że Julia jest słońcem to miał na myśli kulę gorącego gazu? Co właściwie leży na stole kiedy odłożę na niego Tokarczuk? I czy da się nie pomyśleć o słoniu kiedy ktoś nam każe nie myśleć o słoniu? Na wszystkie te pytania odpowiedzi szukają językoznawcy 22, 2021Odcinek 14: Czy młodzież psuje język?Wszyscy wiemy, że młodzież dzieli się na grzeczną i ach-tą-dzisiejszą, która kradnie słowa z angielskiego, lubi feminatywy, i mówi iksde jakby wyrażanie emocji twarzą wyszło z mody. Ale co właściwie dzieje się z językiem kiedy wpadnie w ręce młodego pokolenia? Czy to prawda, że w angielskim zmieniło się wszystko, oprócz tego, że starsi narzekają na to co z tym językiem robi młodzież? W dzisiejszym odcinku o dialektach, idiolektach i zmianie językowej. I o tym czy możemy zmienić rodzaj męski od słowa 29, 2021Odcinek 13: Wszystko o gestachBadania nad gestem to stosunkowo nowa dziedzina językoznawstwa. W dzisiejszym odcinku o tym czym różni się gest od mowy ciała, czy niewidomi gestykulują i jak wyglada pierwszorzędny naukowy 15, 2021Odcinek 12: Pragmatyka czyli Czy naprawdę nie ma głupich pytań?Pragmatyka to dziedzina na pograniczu językoznawstwa i filozofii języka zajmująca się badaniem tego jak język działa w komunikacji między ludźmi. W dzisiejszym odcinku dowiemy się, że nikt nie mówi tego, co myśli - i mało kto myśli dokładnie to, co mówi. Przyjrzymy się skomplikowanej czynności proszenia o podanie soli, dowiemy jak komuś grozić żeby nie brzmiało jak groźba ale wszyscy wiedzieli o co chodzi i spróbujemy ogarnąć kwestię uprzejmości, która ma dwie twarze i obie sprawiają, że przepraszamy bez sensu. 34:14March 08, 2021Odcinek 11: Historia gramatyki czyli Bezbarwne zielone pomysły drzemią zawzięcie Badania nad gramatyką mają ponad dwa i pół tysiąca lat. Jak możecie się domyślić, od tego czasu w językoznawstwie sporo się wydarzyło. W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o tym jak badano gramatykę, co mieli wspólnego Bracia Grimm z lingwistyką kontrastywną, czym były Wojny Językoznawcze oraz dlaczego 99% lingwistycznych memów zawiera Noama Chomskiego. 25:25March 01, 2021PRZERYWNIK MIĘDZYSEZONOWYZa nami pierwsze 10 odcinków Językoznawstwa. Mój mały projekt odsłuchano ponad 1300 razy. Dostaję od Was miłe wiadomości (co jest ekstra, piszcie śmiało z pytaniami i komentarzami!) więc pomyślałam, że zrobię dla Was podręcznik z tym, o czym już mówiliśmy. Jest tylko jeden kruczek: aby go otrzymać trzeba zarejestrować się na mój kurs w ramach KOLaboratorium. Formularz znajdziecie tu: (kurs nazywa się "podkasty" i nie pytajcie czemu bo nie wiem). Wasza rejestracja pozwoli mi prowadzić podkast przez kolejne sezony - pomożecie? AJ 02:38March 01, 2021Odcinek 10: Słowotwórstwo czyli gdzie masz międzyrostek W dzisiejszym odcinku rozmawiamy dużo o anatomii słowa i procesach, które jej dotyczą. Dowiadujemy się co Jurand ze Spychowa ma wspólnego z mazurską wsią o wdzięcznej nazwie Pupy i co sądzę o używaniu słowa kripi przez k. 34:26February 01, 2021Odcinek 9: Straszny Niedźwiedź-Niedźwiedź, czyli co to są rodziny językowe? Co ma wspólnego niezadowolona owca z bajki z największym odkryciem językoznawstwa historycznego? Czy język polski i angielski są kuzynami? Dlaczego odkryty w 19tym wieku przez Polaka rękopis obecne uznawany jest za najbardziej tajemniczą księgę świata? O tym w dzisiejszym odcinku Językoznawstwa. 30:46January 18, 2021Odcinek 8: Jak mówić ładnie w obcym języku? Fonetyka to dziedzina językoznawstwa zajmująca się dźwiękami języka: samogłoskami i spółgłoskami. W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o układzie mowy, dlaczego łatwo rozpoznać Polaków mówiących po angielsku i czy koń mógłby teoretycznie mówić gdyby konie chciały mówić. 34:17January 11, 2021Odcinek 7: Struktura pojęciowa czyli czy keczup to smoothie? Jakiś czas temu głośno było o rozporządzeniu unijnym według którego ślimak był rodzajem ryby. W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o tym, że klasyfikowanie pojęć do kategorii wcale nie jest takie łatwe jak by się mogło wydawać. W jaki sposób decydujemy się jak nazwać daną rzecz - i od czego to zależy? Czy papież powinien zostać uznany za kawalera? Czym jest fenomen "mam-to-na-czubku-języka" i dlaczego językoznawcy celowo wywołują go u studentów? Na tego rodzaju pytania odpowiedzi szuka semantyka, dziedzina językoznawstwa zajmująca się znaczeniem. 27:27January 04, 2021Odcinek 6: Ile w języku polskim jest słów na pieczywo? Czy to prawda, że Inuici mają 120 słów oznaczających śnieg? Jaką rolę językową pełni słowo "bułkanapka" - i dlaczego należy uważać pytając ludzi z różnych rejonów Polski jak nazywa się ten mały kawałek, który pierwszy odkrawamy od bochenka chleba? Czy słowa można opisać za pomocą maciupkich kawałków znaczenia - i po co ktokolwiek miałby to robić? W dzisiejszym odcinku jest o semantyce. 20:55December 28, 2020Odcinek 5: Gdzie jest w mózgu język? Kim był Phineas Gage i co spektakularna dziura w jego głowie ma wspólnego z językoznawstwem? Skąd wiadomo, które obszary mózgu zaangażowane są w przetwarzanie języka - i co się dzieje, kiedy ulegną uszkodzeniu? W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o neurolingwistyce. 22:41December 14, 2020Odcinek 4: Hau-hau i hej-rup czyli o pochodzeniu języka. Hau-hau, dzyń-dzyń, la-la i hej-rup to teorie, którymi kiedyś usiłowano wytłumaczyć powstanie ludzkiego języka. Późniejsze podejścia łączą powstanie mowy z ewolucją ludzkiego umysłu, a nawet z gestem. Mimo to, na pytanie jak powstał język nie możemy udzielić obecnie jednoznacznej odpowiedzi. Co naśladowały pierwsze słowa: okrzyki ptaków, syknięcie z bólu a może ludowe przyśpiewki? I czy możemy wykluczyć, że język sprzedali nam kosmici?26:57December 07, 2020Odcinek 3: Czy „język zwierząt” to język?Wszystkie żywe istoty komunikują się ze sobą: zwierzęta, rośliny, grzyby, wirusy... Język jest najważniejszym i najbardziej uniwersalnym środkiem komunikacji. Chociaż nie wszyscy naukowcy się z tym zgadzają, język uznawany jest za umiejętność typowo ludzką. Czy to prawda?24:39December 02, 2020Odcinek 2: Czym zajmuje się językoznawstwoNasze mózgi to maszyny Enigma działające na wielu szyfrach naraz, z możliwością wgrania różnych wersji językowych. Językoznawstwo to nauka tym faktem zafascynowana. 23:12November 23, 2020Odcinek 1: Definicja jest język, po czym poznać, że obcy próbują się z nami skomunikować i czy językoznawcy są normalni? W tym odcinku zajmiemy się naukową definicją 16, 2020 Ludzi online: 3693, w tym 68 zalogowanych użytkowników i 3625 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. ↩ Moth↪ “ Nic nigdy nie daje spokoju, jak bycie samą. Mam po prostu dosyć tych wyrazów pyska pobratymców, słów wypowiedzianych przez nich. Tylko chaos, chaos, i jeszcze raz chaos. Nigdy mnie nie traktowali jak każdego innego wilka, ponieważ uwielbiali River i Hazel, a mnie nie- tylko ja przetrwałam. Nie umiem tam żyć. Brzydzę się nimi. Chyba nigdy, przenigdy nie zyskają dla mnie respektu. Pora w końcu polecieć jak ptak z gniazda, i spełniać swe marzenia, nie siedzieć ciągle w obozie, ponieważ ktoś mi tak karze. Koniec z tym. Mam dość owych rzeczy. ” —Moth mówiąca sama do siebie, o Watasze Prószącego Śniegu ↣ Moth[1] [ z pol. Ćma ] ⁓ Posługująca się również pseudonimem "Górska[2]" - "Podróżniczka[2]" •Współcześnie uzdrowicielka Watahy Prószącego Śniegu- takowa wataha osiedliła się na terenach masywnych gór na północy, rozciągających się do samych krańców nieboskłonu. A otóż z tego powodu, klimat tamtejszych obszarów jest ciężki do przeżycia- dlatego i rodziciele nowych, młodych wilczków obawiają się zawsze o swe potomstwo, czy przetrwa na rozpiętości tajże płaszczyzny. Mianowicie, Moth, zrodzona z związku Fawn i Weather, równolegle z River i Hazel, walczyła o przetrwanie. Jak powiadają przodkowie, "Przetrwają tylko najsilniejsi". Owszem, kilka dni później żywot straciła siostrzyczka River, zmarła na wygłodzenie. Oczywiście, Moth nosiła na imię Dream, później chyżo zmienione na Dreamcatcher, lecz małej waderze nie przypadło to do gustu. W późniejszym czasie została przydzielona pod skrzydła Crescent, jaka została jej oficjalną mentorką. Cóż...Fawn sprzeciwiała się, ponieważ chciała, aby to Weather ją trenował, stety-niestety ówczesny alfa, Orchid, nie wziął opinii jej matki pod oko. Trenowała świetnie, jak na takiego młodego wilka. Lecz prędko zdecydowała się na zmianę pozycji, albowiem chciała zostać uczennicą Fullmoon, obecnej uzdrowicielki. Alfa dosyć pochopnie zgodził się, zaś ona zaczęła uczyć się leczenia oraz ziół, owszem, na pamięć. Następująco dopiero teraz zauważyła, iż pobratymcy nie mają do niej tolerancji bądź respektu, bo faworyzowali jej rodzeństwo. I wnet prawie została zmanipulowana, a jako oficjalna już uzdrowicielka, została przymusową partnerką Mallow. Nie była szczęśliwa w związku, więc szybko się z niego wywiązała. Otóż wtem rówieśnicy, troszkę poddenerwowani, jednakże zirytowani, zaczęli coraz mniej ją lubić. Toteż niestety niebawem umarła Fullmoon, oraz Weather, jej ojciec. Z powodu duszenia w sobie całkowitych emocji, Moth, postanowiła wybierać się na podróże, jakie pomogły jej w zdrowiu psychicznym. Opis Moth z pierwszego rzutu oka to naprawdę urzekająca, atrakcyjna wilczyca, sądząc po opiniach odrębnych watah. Może jej pobratymcy nie widzą w niej czegoś specjalnego, to takowa wadera sama uznaje, iż jest wyjątkowo ładna, choć często widzi swe wady w wyglądzie. Nieco giętka, smukła sylwetka sprzyja jej w wielu chwilach, a otóż piękne, smukłe wilki zazwyczaj są cenione przez wilków z innych watah. Tak, jest ona również poniekąd wysoka, jak na wilczycę, zaś przy basiorach, jest taka średnia z wzrostu. Zawdzięcza to jej długim łapom, wytrenowanych do każdego sportu. Jak jesteśmy już przy tematyce łap, to spójrzmy na jej szpony: śnieżnobiałe, ponoć nawet ostre. Obroniły ją wiele razy, tak jak jej umiejętności walczenia. A więc znamy już ją posturę. Teraz pora na zapoznanie się z jej sierścią! Toteż zacznijmy od jej gęstego, długiego i puchatego ogona, którego musi ciągle dźwigać. Jest to niemały opór, zaś sama część ciała czasami ją irytuje- wręcz zazdrości innym wilkom mniejszego ogona. Tak samo ma puchaty pyszczek, ba! Nawet uszka, jakie są lekko powyrywane! Chociaż jej ciało w większości jest oplecione ogromną warstwą futra, to mniej więcej łapy i brzuch Moth są o wiele mniej puchate, cóż, w końcu dostała jakiś powód do cieszenia się z owego ciężaru. Natomiast posiada ono barwę kremową, cieniowaną w różnorakich miejscach, wszakże tym bardziej na grzbiecie oraz ogonie. Zaś na pyszczku, przy łapach ma słabo widoczne pręgi, tak słabo widoczne, jak jej piegi pod oczami. Ślepia wadery są zadziwiająco fantastyczne, wręcz anielskie. Jedno z nich posiada brązowo-bursztynową barwę, niczym właściwie taki bursztyn, lekko migoczący na słońcu. A mianowicie, drugie z nich, jest lodowato-niebieskie, przypominające dryfującą taflę lodu. Dojrzawszy bliżej, zobaczymy dwa listki wpięte w jej ogon, oraz ćmę, osadzoną na jej klatce piersiowej, a bardziej tak z jej boku. Charakter Zacznijmy od tego, że Moth jest niezwykle upartą, trzymającą się własnego zdania wilczycą. Trudno ją przekonać do jakichkolwiek zmian planów, tak czy owak, zawsze pokieruje się jej pomysłami. Dlatego i pobratymcy widząc, iż wadera kieruje się początkowo na rangę wojownika, obawiali się przyszłości, a powątpienia nigdy nie zbladły. Choć wyrosła ona już odpowiednio, osiągając nieco dorosły wiek, to nie pozbyła się tej jednej konkretnej wady, a nawet nie próbuje wybrnąć z niej. Cóż, takowa samica zapewne w swej pracy jest niezwykle dokładna, perfekcyjna i stara wykonywać się wszystko najlepiej, jak może, chociaż to nie zawsze przynosi sukcesy. Obawia się każdego potknięcia czy strącenia poprzeczki, więc jest wyjątkowo przewrażliwiona na ten temat. Takowa dziedzina przyniosła jej wiele stresu, pomimo, iż robiła to, co chciała. Każdy dzień, każde leczenie wilka po paskudnych obrażeniach, sprawiały to, że nawet nie miała czasu się wyżalić, wydusić z siebie emocji. Wkrótce skumulowało to się z dojrzeniem przenikliwych, aroganckich ślepi pobratymców. Zauważyła, jak okropnie ją traktowali, niczym pewnego więźnia bądź zdrajcę. Wówczas to odbiło jej się na zdrowiu psychicznym, lecz nie dawała po siebie oznak. Próbowała walczyć dalej, stety-niestety dusiło ją wśród tych wilków. Co nieco straciła zaufanie dla wszystkich, tym bardziej dla Orchid, ówczesnego alfy. Ba! Ilekroć to ona myślała o ucieczce, uwolnienia się z prętów więzienia obozu- jednak nigdy, przenigdy, nie została być perfekcjonistką- i jeszcze wnet ubzdurała sobie, iż ciężką pracą zyska ich respekt! Było to domniemanie godne wilczątka! Ale nie odpuściła, jakimś dziwnym sposobem. Cóż, nie można się tu okłamywać. Działa sprytnie, wykazywała się dużą mądrością i umiejętnościami, jak na wiek jeszcze młodego doroślaka. Jednakże na chwilę spojrzymy w jej przeszłość, kiedy była nowym życiem, brykającym po ośnieżonych łąkach, ignorującym wołania matki. Niesforność, niepoukładanie- ale zaufanie swym instynktom i nabytych odruchach, brnęła w dal, wyskakując stamtąd bez żadnego szwanku, bądź jakiejkolwiek krwawiącej rany. Albowiem odwaga towarzyszyła jej przy każdym krokiem, nazbyt się oddalała. Choć była to tylko "ubzdurana" cecha charakteru, to nie pozostawiała po sobie jedynie echo, lecz również siłę ducha, jaka zamieniła się w nią, i trwa aż do czasu współczesnego. Owszem,- jako młodziak- nabyła wiele przydatnych cech charakteru. Wprawdzie niestety skierowała się różnorakimi, odrębnymi szlakami, co skutkowało utratą wielu podanych sposobów bycia- omalże by nie straciła wiary w siebie, jaka kiedyś wisiała na włosku w jej głowie. Otóż tak czy owak, Moth, jako uzdrowicielka, musiała prędko się podnieść, nawet po stracie własnej mentorki. Wiedziała, iż pomimo wrogiego nastawienia, musi im pomagać- liczą na nią. Nie tylko wykazała się altruizmem, ale i także litością i miłosierdziem. Nie mogła tak bez żalu spoglądać na skrzywdzone, sterroryzowane ślepia rówieśników, aż mogła sprintować! Jednak z biegiem czasu, nie pędziła tak pochopnie, ot, pierw uważnie sprawdzała istotę, czyż czasem nie ma zamiarów wsadzić ją w pułapkę- wystarczyło tylko mignięcie okiem, zadanie dwóch pytań, i bezzwłocznie podchodziła do nich. Owszem, jest to skutek nieufności, a raczej problemów z zaufaniem, które były nie tak dawno temu. Bez względu na przynależność okaleczonego, to uprzejmie im pomagała, dając im wiele rzeczy, za które powinni podziękować. Zatem szacunek musiał być tu obowiązkowy, ponieważ Moth sama w sobie szanowała inne wilki, tolerowała ich pochodzenie czy jakiekolwiek podobne, różniące się rzeczy. Pewnie, w zależności od sytuacji czasami miała wątpliwości, niezbyt próbowała przyzwyczaić się do różności wilków- choć żałuje wielu takich sytuacji, a to pamięta idealnie do teraz. Oh! Znów zagłębmy się w bardziej czasy aktualne, dobrze? A toteż weźmy pod uwagę zaradność, odpowiedzialność Podróżniczki. Radzi sobie w każdych chwilach, niezależnie od sytuacji i ich okoliczności. Bierze odpowiedzialność za każdą zadana ranę, pomimo tegoż, że w ogóle nie walczy podczas bitw. Współczucia jej nie brak. A choć w obecnym jej wieku, kiedy to widzi na zranioną istotę! Serce łamie się, roztrzaskuje. Stety-niestety, jako szczeniątko tego zbytnio nie miała. Przypomnijmy sobie zgon pierwszej z sióstr, River- czy miała jakieś wyrzuty sumienia, pogrążyła się w żałobę? Oczywiście, nie! Obojętność oplotła ją jak nigdy dotąd. Toteż jednakże nie obwiniajmy ją za...dosyć niedobry wyczyn, bo była jeszcze młodziakiem, nie widzącym powagi sytuacji. Moth, do czasu teraźniejszego wykazuje się niemałą kreatywnością i pomysłowością, jeśli chodzi o wymyślanie nowych połączeń ziół, czy nawet wymyślania nowych szlaków. Intencje to ma czasami dobre, czasami nie, to zależy od tego, jaki ma dzień, więc jest to "przepołowione" na pół. Cóż, raczej nie mogłaby pokierować wilkami lub nimi prowadzić do konkretnego miejsca- nie ma cech przywódczych. Waha się wnet często, boi się o skutki wyprawy z innymi wilkami- woli być sama, taka najnormalniejsza samotniczka. I tak, nie chce nawiązywać nowych przyjaźni, jedynie pogada, wymieni kilka słów, no chyba, że chodzi o wilki spotkane w podróży- raduje jej się serce! W kierunku do nich potrafi pokazać żywą empatię, nieskazitelną w różnorakim stopniu. Albowiem ma do nich większe zaufanie, jest mniej do nich kłótliwa- uwielbia, wręcz kocha wymieniać się ostrymi odzywkami w kierunku do pobratymców, jednakże wykonuje to rzadko, ponieważ boi się wygnania z Watahy. Hah, od czasu do czasu zrzędzi, a ot, jest roztargniona- miewa takie dni. Otóż można stwierdzić, iż to wszystko zależy od jej stosunków, podglądów, a nawet od tej kwestii, że jest rozwiana niczym huśtawka na wietrze. Nie zmienimy tego, ponieważ to prawdziwa ona, skrzywdzona, lecz podniosła się. Wiara w siebie nigdy nie poległa, a odwaga, zawsze jest echem w jej uszach. Niemalże uznamy, iż jest ona istnym aniołkiem, przechodzącym się po różnorodnych terenach. Lecz...nie do końca. Również potrafi być zadziorna, wręcz arogancka, potrafi strzelać odzywkami, jeśli musi, choć woli nie używać tych cech- jest to jej "słaba strona", której woli nie ujawniać, czy żeby to właśnie one nie dojrzały światła dnia. Więc- oczywiście- co za tym idzie? Wykreowała sobie umiejętność do niemałej kłamliwości, oraz ukrywania czegokolwiek najlepiej, jak się da- obawa za każdym razem rośnie jej w głowie, kiedy słyszy coś w tejże kwestii- nawet tętno się zwiększa. Łatwo można uznać, że ona również nie jest idealna, a zresztą, na świecie nie ma ideałów? Ale uwaga! Poniekąd jest szczera, w zależnościach od sytuacji, jednakże to ona ocenia całą sytuację, ufając swym instynktom. Cóż, woli nie kłamać, jednak nie jest też szczera do bólu. Odkąd kolidujący pobratymcy wokół niej zgromadzili się, różnie bywało, czy powie prawdę, czyż nie? I wnet wilki zorientowały się o "dwóch twarzach" Moth, więc szacunek spadł w dół, niczym kamień spadający do rzeki. Cóż, skutkowało to także niechęcią takowych istot do współgrania z nią, szanowania jej ciężkiej pracy i koordynowania się. Moth troszkę się tym przejęła, jednakże nie poddała się, i teraz cicho sądzi, że kiedyś odzyska utracony respekt. Aktualnie, rzecz biorąc, bardziej buduje ścieżkę samotniczki, otoczona przez przeróżnych podróżników, takich, jak ona. Widzi w nich autorytety, ma do nich cierpliwość i większe zaufanie, ale nie jest to tak, iż jest naiwna- uważa na siebie na każdym kroku, a co za tym idzie, jest oczywiście uważna- jakiekolwiek niebezpieczeństwo nie przejdzie jej przed oczyma. Ależ wracając do wcześniejszego tematu- nazbyt lubi "przymroczone" wilki, owszem, w kontekście takich aroganckich istot. Omija ich szerokim łukiem, lecz nie jest do nich agresywnie nastawiona- raczej do nikogo nie jest tak nastawiona, ponieważ widzi swe bariery i granice, których nie może przekraczać. Często to doprowadza do irytacji Moth, ale powstrzymuje się, zaciska zęby i bierze długie oddechy i wydechy, aby nie wybuchnąć złością- choć nie do końca ma problemy z agresją. A raczej nigdy ich nie miała, i nie będzie miała. Ponoć jest uznawana za bardzo ciekawą świata waderą, ciekawość często przyprowadza ją do pięknych obszarów, płaszczyzn, stety-niestety czasami do zguby bądź niebezpieczeństwa. Mówiąc szczerze, jest wtedy "oślepiona" swą ciekawością do poznawania świata i nie zważa na realność, dalej żyjącą i kręcącą się wokół niej. Podsumowując: wiara w siebie to jej rozpoznawalna cecha, i podąża za swymi instynktami... Biografia “ Po prostu leć. Nie wahaj się. I tak sporządzili już ci za dużo krzywd w twoim życiu. ” —Typowe słowo do Moth, kiedy waha się nad odejściem w kolejną podróż. Urodziła się w najgroźniejszą porę panującą w tych ciężkich klimatach. A otóż urodziła się w Porę Śniegu, kiedy białe, mieniące się śnieżynki spadały na ziemię. Cóż, jej matka, Fawn, od razu zaczęła się martwić o całą trójkę- owszem, prędko zyskała dwie siostrzyczki. Weather, jej ojciec, również miał że wątpliwości co do przeżycia, lecz bezzwłocznie postanowił nazwać jego potomstwo, na co rodzicielka się zgodziła. Tak, jak pewnie się domyślacie- a może nie- ona na imię otrzymała Dreamcatcher, jej siostrzyczki Hazel i River. Ha! To było tak, iż prędko zachciało jej się wychodzić na dwór, ponieważ nie umiała siedzieć w kącie, nasłuchując wichury na zewnątrz. Nazbyt troszkę chciała wystawić łapę, ale jak zostało już wspomniane, skłonności do wyjścia to miała. Nie zajęło to długo, ażeby wylecieć z legowiska i pędzić przez ośnieżoną łąkę, przewracając i topiąc się w śniegu co jedno bicie serca, oraz słysząc krzyki matki, wołającej cię, abyś wrócił. Jej siostrzyczki aż wybuchały z zazdrości, bo Fawn teraz trzymała je blisko łap, żeby nie wyszły również. Pamięta te rozzłoszczone, wkurzone pyszczki! I owszem, takowe podróże zaczęły pojawiać się coraz szybciej, były dłuższe i omalże niebezpieczne. A wówczas jedna z sióstr, bowiem River, zmarła z hibernacji, lecz Dreamcatcher była co do tego obojętna- niezbyt miała dobre relacje z siostrą, pomijając fakt, iż kochała oglądając jak się wnerwiała. Fawn i Weather byli w żałobie, z wyjątkiem tejże młodej wadery oraz Hazel, obie krewniaczki postanowiły z sobą rywalizować, ale nic nie pobiło ekspedycji i wypraw kremowej wilczycy. Natomiast w głowie kręciły jej się różne historie, tym bardziej jakieś zmyślone przez nią. I tak dni jako szczeniątko szły- już nie obawiała się zgubienia w dziczy, niedźwiedzi, nieznanych wilków bądź lisów. Zresztą, szczerze mówiąc, omijała pobratymców z jej watahy, jakoś...tak odruchowo. Było to wręcz dziwne dla jej rodziców...ale kto zaradzi? Dreamcatcher z wiekiem dorastała, a wkrótce zaczęła się prawdziwa rywalizacja z pozostałą siostrą, Hazel, która już była...negatywnie, bardzo negatywnie do niej nastawiona- ich relacje pogorszyły się tak szybko...cóż, między innymi przyszła uzdrowicielka dostała zmienione imię, albowiem Orchid, obecny alfa zmienił jej imię z Dreamcatcher na Dream, bo dla niego poprzednie było zbyt długie...ot, nawet młodej waderze troszkę bardziej się to spodobało, ponieważ w końcu nie będzie musiała wymawiać pełnego imienia, tylko w skrócie! Hazel zaś także chciała mieć zmienione imię, jednakże Orchid powiedział "Nie". Zaskoczona i także zirytowana siostra splunęła na alfę, dosyć niegrzecznie, przez co skończyła ukarana przez matkę. Dream przez dłuższe dni śmiała się potajemnie z wybryku Hazel, aż tak, że czasami śmiała się przez własny sen. Acz, nie zapominajmy o czymś. Zapamiętała również te noce, w których jej matka opowiadała historie na dobranoc, często powiązane z Watahą Gwiazd a Watahą Cieni- intrygujące, wciągające opowiadania często powodowały, że nie latała tu i tam, tylko wierciła się w miejscu z ekscytacji i zainteresowania. Ba, krewniaczkę nudziły to, oraz uważała, iż są to jedynie bajki dla małych wilcząt, a one są już duże- pomijając kwestią taką, iż same jeszcze nie są za bardzo dorosłe, ażeby zostać łapą, więc nie widziała choć krzty logiki w zdaniach Hazel, ale czym miałaby się przejmować? I...tak. Nie zaprzestała niebezpiecznych tułaczek, bowiem uznawała, iż jest to najlepszy sposób, aby poznawać świat, pomimo grasującego zagrożenia. Owszem, powtarzam to jakiś raz z rzędu, ale warto wspomnieć, że pewnej podróży naprawdę stanęła przed prawdziwym agresorem. Była to banda nieznanych wilków[3], jakie były tak chętne do jej rozszarpania- śliniły się jak zajadłe, na widok młodej wadery. Strach ją zżarł, przeszył od środka, niestety...cóż może zaradzić? Rzuciła się szaleńczo do biegu. Na szczęście, udało jej się uciec, a tego lęku przed śmiercią prawie nigdy nie zapomniała. Dało to porządną nauczkę na przyszłość. “ te kły...przerażają mnie w każdym momencie mego życia, pomimo, iż minęło już wiele czasu... ” —Moth na temat kłów wilków, które ujrzała Zresztą, wadery rosły, a rywalizacja podnosiła swój poziom trzykrotnie, za każdym razem przechadzania się koło Hazel. Lecz właściwie...to ich matka tego nie zauważała, myślała, iż są to jedynie żarty. Takowe "żarty" były często dogryzkami, wyzwiskami, co było naprawdę poważnie, ale jeśli nikt im nie zwracał uwagi, uznawała, iż w pewnym stopniu...może to robić, choć miała świadomość, iż jest to poniekąd bardzo krzywdzące dla drugiej osoby. Dodatkowo, czas mijał, tak szybko, jak nigdy dotąd. Jednakże ona nie zdawała sobie z tejże sprawy, ponieważ zbyt bardzo przejęła się "wojną" z siostrą. Już pokochała ją denerwować. Nie mogła nawet wyślizgnąć z jednego dnia, gdzie nie będzie dogryzać krewniaczce. Toteż czas prędko minął...i niedługo stała przez Orchid jak wryta, patrząc na jej Ceremonię Łapy. Jakiż zaszczyt! Na mentorkę została wyznaczona jej Crescent- nieźle szanowana wojowniczka w Watahy Prószące Śniegu. Jak rozpierała ją duma, kiedy widziała jej mentorkę po raz pierwszy! Zaś Hazel na mentora dostała Ivy, co sprawiło jej gorzką minę na pysku- cała czwórka raptownie wybrała się na zwiedzanie terenu, lecz młoda Dream znała większość terenu na pamięć- sama z łatwością odpowiadała na pytania mentorów, znała zakątki, do których najciężej wejść. Wędrowała tak wypięta...jakby właśnie zostawała alfą jakiejkolwiek watahy. Pierwsze treningi szły dosyć ciężko, ponieważ rozciągnięte mięsnie dawały po sobie oznaki. Zdarzało się nawet, że wręcz nie mogła chodzić. Ależ tak czy owak, brnęła tak chyżo na treningi, jak nikt nigdy. Mentorka doceniała jej poświęcenie i chęć ćwiczeń, jednak z biegiem krótkiego czasu, zaobserwowała, iż zazwyczaj kierowała się jej pomysłami- ktoś kazał coś zrobić, tak jak powinna, a ona? Robiła to po swojej myśli, lub kierowała się własnymi pomysłami. Cóż, Dream z początku nie rozumiała powagi sytuacji, bo widziała w sobie tylko w pewnym stopniu ideał, zaś wszystkie dobry, które spędziła na trenowaniu, uznawała za idealnie spędzone. I tak. Rówieśnicy otaczający ją również zobaczyli...idee przyszłej uzdrowicielki, i martwili się jak pójdzie jej w bitwie, jeżeli nie będzie słuchać się rozkazów alfy. Ah, wkrótce zrozumiała ten zamęt, ale tak..."grzecznie" go zignorowała, ponieważ nie czuła się dobrze, jak wykonuje coś źle. Natomiast Fawn weszła w aferę z mentorką- nie chciała, ażeby mówiła coś takiego o jej żywej córce. Dream poczuła się lepiej, kiedy usłyszała słowa rodzicielki. Ależ wracając do sprawy z krewniaczką- ich rywalizacja polegała na tym, że obie miały przebijać siebie we wszystkim. Nawet podczas treningów, ponoć wysuwały szpony i omalże się nie rozszarpały. Poddenerwowani zachowaniem uczennic mentorzy, Crescent i Ivy zdecydowali dać im karę za zbędne sprzeczki, czyli pora na zmienianie posłań w całym obozie, dodatkowo- polowanie niemal całymi dniami. To ją doszczętnie męczyło, a po ciężkim dniu padała jak jakaś istota w upał. Hazel także wydawała się być tak sama przemęczona. Więc...zaprzestały sobie dogryzać? Oczywiście, że nie! Dosłownie jeden dzień nie mógł mignąć bez afer między siostrzyczkami. Dosłownie. Nawet już Crescent, bliżej znana jako Cresc, zauważała napiętą sytuację, prócz rodzicieli, tym bardziej Weather, który już w ogóle nie odzywał się do rodziny. I owszem, młoda Dream zaobserwowała oddalenie się ojca od familii, jaką- zresztą- założył. To przygnębiło ją w pewnym sensie, a ostatecznie spowodowało to małą dekoncentrację- przeszkadzało to nie tylko jej, ależ wszystkim dookoła. Mentorka normalnie nie mogła przeprowadzić z nią treningów...dochodziło także do krzyków z nauczycielki i odraz do samych siebie. Więc często została oddawana pod opiekę Ivy, jaki posiadał wielką cierpliwość do takowych przypadkowych łap. Zaś Hazel, korzystając z owej sytuacji postanowiła wybierać się na tereny różnorakich watah, aż w końcu zniknęła...bez słowa. Wataha przejęła się tajemniczym zniknięciem krewniaczki przyszłej uzdrowicielki, ale ta idealnie wiedziała, iż zbiera jedynie atencję. Zapuściła się za daleko, jak dla niej. Niebawem jednakże wróciła, ponieważ zauważyła, że klan zaprzestał patrole poszukiwawcze- Dream była zadowolona z złości siostry, dlatego i prędko zapomniała o ojcu. W końcu znów powróciła do intensywnych treningów, co zauważyła oczywiście Crescent, znów zaczęła chwalić młodą łapę, ale dalej...czymś się przejmowała. I jej obawy spełniły się. Wataha Wysokich Chmur wypowiedziała Watasze Prószącego Śniegu wojnę, na co się zgodzili, i ona, Dream, nieco nieposłuszna uczennica, która kieruje się swymi pomysłami, została przydzielona na...front! Fawn, Weather byli zadowoleni z osiągnięcia wadery, zaś ona rozpierała się dumą...siostra nazbyt to przyjęła. Wówczas wojna chyżo powstała, a jak zapowiedziała nauczycielka, nie słuchała się rozkazów Orchid, i prawie przez to przegrali wojnę, lecz wszyscy myśleli, iż jest to efekt złego przygotowania, nie jakiejś nieważnej łapy. Niebawem nastała Pora Śniegu, która nie zwiastowała nic dobrego dla watah. Natomiast Hazel wyzwała Dream na wyzwanie, kto przeżyje w śniegu...oczywiście, rywalizacja daje w oznaki...zgodziła się. Akurat odbywało to się w nocy, kiedy każdy spał, one się wymknęły, co niezbyt było dobrą ideą. I jak to się zakończyło? Hazel zgubiła się w śniegu i zmarła, na hibernację. Kremowa wadera wróciła bez siostry i powiadomiła alfę o zaginięciu, a wataha znalazła jej ciało zakopane w śniegu. Od tej pory miała ona zakaz wychodzenia na dwór przez Fawn, która przejęła się śmiercią kolejnej córki. I owszem, znudziła się z bycia łapą szkolącą się na wojowniczkę, więc jak najszybciej chciałaby być oddana pod łapy Fullmoon, czyli nocami i dniami prosiła Orchid o zmianę pozycji, jaki...zazwyczaj odpowiadał negatywnie, lecz ostatecznie poddał się, a aktualna uzdrowicielka ucieszyła się z nowej uczennicy...zaś zaskoczona Crescent, niezbyt to dobrze przyjęła. Sprzeczała się z alfą, ale już nic nie mogła zaradzić. W końcu wadera skierowała się na ścieżkę, dosłownie z początku dla niej nudną. Fullmoon ją serdecznie powitała, i już w pierwszym dniu zaczęła swą naukę o ziołach- już myślała, iż zanudzi się na śmierć. Jednakże prędko zapamiętała pierwszo pokazane ziela, a następująco szło jej dosyć gładko, gładko jak po maśle. Mentorka naprawdę chwaliła łapę, oraz dawała jej nadzieję, iż kiedyś zostanie najlepszą uzdrowicielką tejże Watahy, do której należy. Ale niebawem zaczynała w to wątpić, ponieważ już się gubiła, choć...od czas do czasu mówiła prawdę mentorce, że nie połapuje się w tej dziedzinie, ale ona powiedziała...że potrzebuje czasu! Niemalże obraziła się na nią i nie chciała do niej mówić, lecz pomyślała sobie, iż będzie to niezbyt kulturalne. Ah tak, czas mijał, zaś ona rosła jak należy. Ale pewne przeczucie dalej jej nie opuszczało. work in progress Relacje Oh, Moth, dotąd próbowała wbić się w społeczeństwo, nie różnić się od innych wilków, przede wszystkim normalnie żyć otoczona przez rówieśników. Niestety, tamci traktowali ją jako śmiecia, dziwaka...bądź...no, nieważnego wilka. Nie doceniali jej trudnej pracy, omijali uzdrowicielkę szerokim łukiem, przychodzili tylko do niej, kiedy tego potrzebowali. Choć wcześniejsze argumenty mówią, iż trudno było zdobyć przyjaciół, to -tak czy owak- udało jej się zaprzyjaźnić z przyjaciółmi z podróż, z odległych terenów. Jakoś sobie radziła...oczywiście. Fawn- matka - nastawienie: pozytywne “ Fawn, jest to z pewnością "ideał matki", której dusza będzie stać przy tobie wiecznie. Dobrze pamiętam, kiedy byłam jeszcze małym wilczkiem, słuchając opowieści matki, dodatkowo wierciłam się jak nigdy dotąd. Wszelakie wspomnienia, kręcące mi się po głowie, nigdy nie zostaną zapomniane. Choć minęło już wiele czasu, i oddaliłam się od rodzicielki, to dalej ją kocham, całym swym sercem. Tęsknię za nią, pomimo faktu, że jesteśmy w tej samej watasze. ” —Moth na temat Fawn, jej matki Cóż, spójrzmy w przeszłość, kiedy to właśnie ona za nią wołała, zaś Moth, wtedy Dream bądź Dreamcatcher, wymykała się z legowiska. Dotąd pamięta wesoły śmiech matki, podczas gdy to ona robiła jakieś wybryki, poza tym po prostu skakała dookoła całkowitego miejsca. Cóż, ich relacje już od początku były dosyć przyjazne, a Fawn często skupiała się na córce, tak jak na wszystkich innych. Choć Moth z biegiem czasu bardziej odsuwała się od niej, bez osłonek rodzicielka tęskniła za nią z całego serca, jednakże nie zatrzymywała córki, pozwoliła jej robić, co zechce, zresztą dobrze zrobiła. Dała jej wolność, którą chciała. Jest zadowolona z odwagi matki, ponieważ...było to pewnie ciężką decyzją. I, chociaż zamieszkują te same tereny, przechadzają się koło siebie, widują się prawie codziennie, to tak czy owak, dalej czuje wielką tęsknotę, za starymi latami, gdzie nie było stresów, problemów, a tylko Fawn opowiadała jej na sen, ciekawe, wymyślone historie. I owszem, do czasu obecnego myślą o sobie, najwięcej matka, jaka tęskni za córką z całego serca, bo jest to jej pozostałe, jedyne potomstwo- albowiem River i Hazel umarły z tego samego powodu, hibernacji. “ ...Dobra, ale nie musisz się przechwalać! To, że twa matka stoi murem za tobą i praktycznie- czy poniekąd- siedzi koło ciebie. ” —Uzdrowicielka do Spring, kiedy tamta "przechwala" się pewną kwestią- ponieważ ona "ma" matkę Bywa, iż podczas uzdrawiania widzi matkę małego wilczka, stojącą tuż koło zranionego, pocieszającą "ofiarę". Wnet odczuwa irytującą, uporczywą zazdrość, i czasami praktycznie prawie wybucha ze złości, spowodowanej "brakiem" matki- bowiem, inne wilki mają ją bliżej siebie, codzienne rozmowy to wręcz norma, zaś ona? Prawie nic. Jedynie widuje się ulotnie z nią- nawet nie ma czasu z nią porozmawiać! Jest to gorzki smak żalu, który czuje na języku prawie zawsze, każdego następnego dnia, kiedy widzi bliską więź między potomstwem a rodzicielką. Cóż, ale jakoś radzić sobie musiała- szła się odprężyć, z dala od jakichkolwiek komunikacji z rówieśnikami, aby przemyśleć wszystko, co wówczas dręczyło ją. Ot, ilekroć żałowała swych czynów, i to, iż poszła na ścieżkę uzdrowicielki, nie wojowniczki- Fawn jest obecnie nieco starszą wojowniczką, jaka za niedługo będzie musiała oficjalnie przenieść się do starszych wilków- wilków "emerytów". Choćby nadto spotkanie w cztery oczu na patrolu również zaradzi jej porywczą chęć spotkania się z Fawn. Ależ kto wie, jak potoczą się sprawy? Moth w duszy cicho ufa, iż kiedykolwiek zyska czas, na prawdziwą konwersację- zresztą nawet krótką- z matką. Weather- ojciec - nastawienie: neutralne/pozytywne “ Weather...dosłownie wilk, o którym praktycznie zapomniałam! Ponoć zmarł, na wskutek zadanych ran, przez watahę przeciwnika. Ale odszedł. To nie zmienia faktu, że porzucił rodzinę! Zachowanie godne jakiejś łapy, nie w pełni dorosłego wilka. ” —Kremowa wadera opisując własnego ojca Eh...co by tu powiedzieć? Z początku uważała ojca za ważnego wilka, bo był przecie jej ojcem, ojcem całej trójki i partnerem Fawn. Ufała mu, choć bardziej była bliska rodzicielki, niż owego basiora. Cóż...ale prędko zorientowała się, iż oddalił się od familii tak daleko, że z nimi w ogóle nie rozmawia, nawet z "partnerką", a może wtedy już byłą partnerką? Tegoż to czasu aktualnego nie wie, ale czuje ogromną urazę do Weather, i czasami gorzko o nim mówi. Sądzi, iż normalny rodzic nie porzucił by rodziny z dnia na dzień, oraz nie rozmawiał z nimi. Ah...stety-niestety, kto wie, jakie miał intencje? Na pewno nie uzdrowicielka, ponieważ nie zajmowała się tajemniczą sprawą przez dłuższy czas- raz, podjęła to ryzyko i jako łapa szukała ojczulka, a zakończyło to się...osłupieniem, ponieważ dojrzała ojca w Watasze Wysokich Chmur, czyli wrogiej watasze. Była zaskoczona, jednakże zrozumiała, że nigdy jej nie kochał. Poczuła się jeszcze bardziej urażona, ale gdzieś w głębi duszy dalej czuje do niego empatię, w sumie z niewiadomego powodu. Żal, gorycz jednak dalej płonie w oczyma i sercu...najwyraźniej, taki los spadł na tą rodzinę, jaka ledwo co jeszcze "istnieje". Hazel - siostra - nastawienie: negatywne “ Hazel? Hazel? Hazel?! Czego mam się po niej spodziewać! Nie rozmiem, czemu tak każdy za nią tęskni. Miała wysokie ego, była samolubna, wywyższała się...jakże można takiegoż wilka kochać?! Spójrzcie: isteniej wiele, wiele innych wader i basiorów, którzy zasługują na szacunek, a wy ich odrzucacie! Gdzie tu równość! No powiedzcie mi! W końcu nie rozumiem, jak można żywić respekt do Hazel! Nie rozumiecie, zeszła na ziemię...na ziemię jako dusza, i normalnie...chciała się jakoś zemścić na mnie...obwinia mnie za jej śmierć, ale ten cały pomysł był jej ideą! Wytłumaczcie mi to! ” —Kremowa wadera do kilku wilków z jej watahy Już zapewne wiecie, iż siostry wcale nie żywią do siebie miłości, jak powinny. Od najmłodszych lat napięcie emanowało między nimi, niezauważalne dla innych. Wyzwiska, bądź dogryzki nie polepszały obecnej sytuacji. Albowiem rywalizacja dwóch sióstr zaczęła się już dawno, dawno temu, ponieważ Hazel, jako jeszcze młodziak zachowywała się wręcz egoistycznie, a nawet wywyższała się. Myślała, iż ona jedyna zasługuje na respekt, zaś inni nie. Dodatkowo, jeśli ktoś jej tak nie potraktuje, wydrze się na niego...jak niewiadomo co. Dlatego i podniecona Moth postanowiła wejść w sprzeczkę w nią, która trwała aż po śmierć samolubnej wadery. Ależ to jeszcze nie temat na tą chwilą. Zauważymy również to, iż siostry nigdy, nigdy nie żywiły do siebie miłości. Cóż, co do tego doprowadziło?...Eh, nikt nie wie, lecz tego brakowało między rodziną. Może i to jest kwestią "rozpadu" familii, albo nie? W każdym bądź razie nie znamy prawdziwego powodu braku miłości krewniaczek do siebie. work in progress. Rodzina Rodzina Moth na FamilyEcho: Rodzina Rodzina Moth na Blogu: Rodzina Cytaty “ Idąc za twoim tokiem myślenia, dojdziemy wkrótce do końca, ponieważ myślisz jak jakiś kret...w sumie to zwierzę pasuje do ciebie! Kreeet! Kreeeet Hazel! ” —Moth [Dreamcatcher] do Hazel, poczas kłótni “ Cóż, wiesz, ja choć podróżuje po świecie, bo jestem odważna i czujna, zaś ty w ogóle nie patrzysz co się naprawdę dzieje. Połowę dnia spędzasz koło Fawn, dodatkowo mruczysz coś pod nosem o mnie, ale tak głośno, że usłyszą cię nawet niedźwiedzie! Tej wojny nie wygrasz, Hazel! Ja prowadzę, ty zostajesz w tyle! Hah! ” —Kolejna odzywka do Hazel, wypowiedziana z pyska Moth [Dreamcatcher], kiedy siostryczki zaczęły już naprawdę rywalizować “ No...dobra, możemy zapolować razem, ale nie licz na to, że upoluję całą stertę, Sunrise. Nie jestem specem od polowania, w przeciwieństwie do ciebie. Zresztą, wypad z koleżanką z legowiska będzie ciekawy, i liczę, że chociaż ty złapiesz całą zwierzynę w lesie! Liczę na ciebie! Liczę na ciebie! ” —Jeszcze wtedy Dream do Sunrise, w czasie kiedy tamta zaproponowała wspólne polowanie Przypisy ↑ Imię zostało wybrane przez nią, podczas oficjalnej ceremonii na uzdrowicielkę watahy. Choć ówczesny alfa nie był zbytnio przekonany do tej zmiany, to ostatecznie zdeklarował pozwolenie na zmianę imienia wadery. ↑ 2,0 2,1 Podczas jej podróż spotykała wiele wilków. Nazywały ją różnie, ale zazwyczaj spotykała "Górska" i "Podróżniczka". Oczywiście, Moth nie ma z tym problemu i nawet podobają jej się te pseudonimy. ↑ Była to Wataha Wysokich Chmur, która pomyliła ją z jakimś z nieco większym, "małym" ssakiem. Normalnie, nie są to agresywne wilki, jak powiedziałam- była to pomyłka. Ludzi online: 3606, w tym 68 zalogowanych użytkowników i 3538 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. ​Czy to komponowanie muzyki, czy malowanie obrazów – technicznie i pod względem kreatywności sztuczna inteligencja jest już zdolna tworzyć sztukę. Zdaniem argentyńskiego wydawcy Octavio Kulesza może to przynieść prawdziwą eksplozję kreatywnych treści, a jednocześnie silniejszą koncentrację rynku w obszarze sprawiło, że jako wydawca i przedsiębiorca zainteresował się Pan sztuczną inteligencją? Rozwój sztucznej inteligencji obserwuję bacznie już od 2016 roku, kiedy to program o nazwie AlphaGo pokonał Lee Sedola, osiemnastokrotnego mistrza świata w chińskiej grze planszowej go. Lee Sedol zmierzył się z programem, który opracowano w należącej do Google’a spółce DeepMind Technologies. Innymi słowy, po raz pierwszy komputer pokonał człowieka – mistrza w tej tradycyjnej grze strategicznej. Właśnie. Oprócz tego, że AlphaGo odniósł miażdżące zwycięstwo – wygrał ze swoim przeciwnikiem cztery do jednego – moją uwagę przykuły słowa, które wypowiedział Fan Hui, inny fenomenalny gracz w go. Jedno z posunięć maszyny opisał tak: „To nie jest typowe dla rodzaju ludzkiego. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby człowiek wykonał taki ruch. To coś cudownego. Cudownego. Cudownego”. Jego komentarz wywarł na mnie głębokie wrażenie. W tamtym czasie pisałem kilka artykułów dla UNESCO i zajmowałem się wpływem technologii na różne przejawy ekspresji kulturowej. Uzmysłowiwszy sobie, że maszyny posiadają nie tylko ogromne moce obliczeniowe, ale też mogą być kreatywne, zacząłem badać, jak systemy uczenia głębokiego mogą w przyszłości zrewolucjonizować sztukę i kulturę. Ludzki mózg vs. program komputerowy: w 2016 roku oparty na sztucznej inteligencji i opracowany przez Google'a program AlphaGo pokonał Lee Sedola, pochodzącego z Korei Południowej profesjonalnego gracza w go. | Foto (fragment): © picture alliance/AP Photo/Lee Jin-man W jakich obszarach i w jaki sposób sztuczna inteligencja wpływa obecnie na dziedzinę kultury? Wpływ sztucznej inteligencji na branżę kultury już teraz jest znaczący i w przyszłości będzie coraz większy. Dziś algorytmy wybierają dla nas książki, piosenki i filmy w sieciach społecznościowych oraz na innych platformach. Musimy być jednak świadomi, że wpływ sztucznej inteligencji błyskawicznie wzrasta także w innych punktach łańcucha produkcji: nie tylko na etapie dystrybucji wytworów kultury – za sprawą wspomnianych algorytmów rekomendacji – ale również na etapie kreacji i produkcji. Uczenie głębokie wykorzystuje się coraz częściej do tworzenia dzieł sztuki. Będąc internetowym wydawcą literatury naukowej, jak i gdzie korzysta Pan ze sztucznej inteligencji? Które z Pańskich zadań przejmują jej narzędzia? Na razie używamy sztucznej inteligencji do polecania pokrewnych publikacji oraz automatycznego wykorzystania metadanych. Idziemy jednak naprzód także w innych dziedzinach, na przykład standaryzacji odniesień bibliograficznych. Jakie znaczenie dla ludzkiej kreatywności ma fakt, że maszyny potrafią już malować obrazy i komponować utwory muzyczne? Przełomowe technologie często zmuszają artystów i artystki oraz przemysł artystyczny do zdefiniowania się na nowo. W kontekście sztucznej inteligencji systemy uczenia głębokiego, takie jak generatywne sieci przeciwstawne (Generative Adversarial Networks – GANs), otwierają przed artystami możliwość poszerzenia zakresu swojej inspiracji i twórczości w sposób wykładniczy. Dlatego też powinniśmy ułożyć na nowo relacje z tego typu technologiami. Maszyny nie zastąpią artystów i artystek, ale rzucają im wyzwanie, by przemyśleli swoją rolę. Nie przez przypadek wielu twórców i twórczyń posiłkujących się sztuczną inteligencją nie sygnuje swoich dzieł własnym nazwiskiem, lecz używa pseudonimu, który wskazuje zarówno na nich samych, jak i na maszynę. Jak gdyby utwór powstał we współpracy obydwojga – człowieka i sztucznej inteligencji. Kiedy w grudniu 2020 roku w ramach tygodnia EUNIC AI uczestniczył Pan w dyskusji z matematykiem Marcusem de Sautoyem. Ów stwierdził, że sztuczna inteligencja spełnia wszystkie trzy kryteria kreatywności: tworzy dzieła, które są nowe, zaskakujące i wartościowe. Czy Pan tak samo postrzega tę kwestię? Jeśli tak, to czy sztuczna inteligencja osiągnęła już status artysty? Zgadzam się z Marcusem, że te trzy elementy wyznaczają definicję kreatywności. Według mnie należałoby wszakże uwzględnić jeszcze czwarty aspekt: intencję tworzenia. Maszyny nie posiadają ani takiej chęci, ani woli, przynajmniej na razie. W związku z tym nie można jeszcze określić ich mianem prawdziwych artystów czy artystek. Jakie zalety sztucznej inteligencji dostrzega Pan w odniesieniu do twórczości artystycznej? Sądzę, że systemy sztucznej inteligencji mogą pod różnymi względami pomóc nam stać się bardziej kreatywnymi. Już choćby na etapie szukania inspiracji. Dzięki sztucznej inteligencji możemy automatycznie tworzyć setki czy tysiące projektów, a potem dokonywać spośród nich selekcji, zestawiać je w nowych układach itd. Szczególnie wyraziście pokazuje to francuski kolektyw artystów Obvious, który przy użyciu GANs stworzył obrazy cieszące się dużym powodzeniem. Jednym z nich jest portret Edmonda de Belamy’ego, który w 2018 roku sprzedano za 435 tysięcy dolarów. Narzędzia sztucznej inteligencji zwiększają naszą wydajność – procesy produkcyjne, które kiedyś wymagałyby tygodni czy miesięcy pracy, dziś trwają raptem kilka sekund. Takie narzędzia, jak na przykład Adobe Sensei, edytują wideo, korygują barwy, stabilizują obraz i tworzą efekty wizualne o wiele szybciej, niż potrafilibyśmy tego dokonać my ludzie. Sztuczna inteligencja może być też biletem wstępu do branży kreatywnej dla początkujących twórców. Francuski kolektyw artystyczny stworzył przy pomocy sztucznej inteligencji portret Edmonda de Belamy’ego, który w październiku 2018 roku sprzedano za 435 tysięcy dolarów w nowojorskim domu aukcyjnym Christies. | Foto: © picture alliance/AP Photo/Christies ​Jestem tym zdumiony, bo akurat technologie sztucznej inteligencji nie są łatwo dostępne. To prawda, technologie te nie są łatwo dostępne dla wykształconych artystów i artystek, zajmujących się choćby muzyką, malarstwem czy rzeźbą. Jednak mogą one wspomóc kreatywność osób, które nie mają fachowej wiedzy w danej dziedzinie sztuki. Na przykład ci, którzy korzystają z systemów AIVA czy Amper a nie mają pojęcia o orkiestracji, w ciągu kilku minut są w stanie skomponować symfonię. W ten sposób sztuczna inteligencja usuwa przeszkody z drogi wielu użytkownikom, którzy nie zdobyli wykształcenia artystycznego. W efekcie sytuacja zawodowa niektórych profesjonalistów w branży kreatywnej może się w przyszłości okazać trudniejsza. Jakie zawody ma Pan na myśli? Sztuczna inteligencja umożliwia automatyzację pewnych czynności. Dlatego niektóre zadania, które dotychczas wykonywali ludzie, zostaną scedowane na maszyny. Należy tu wymienić tłumaczenie i korektę tekstów, projektowanie graficzne, komponowanie muzyki oraz obróbkę zdjęć i filmów. To wcale nie oznacza, że te kreatywne zawody zostaną w pełni zautomatyzowane, a ludzie je wykonujący – zastąpieni przez maszyny. Jeśli jednak określony odsetek tych czynności stanie się domeną maszyn, osoby dobrze zaznajomione z technologią sztucznej inteligencji zyskają na tej zmianie, te zaś, które tego nie potrafią – stracą. Jak duże jest ryzyko, że powszechne stosowanie sztucznej inteligencji doprowadzi do jeszcze większej koncentracji rynku już teraz zdominowanego przez potężne koncerny technologiczne? Zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji nie tkwi w ewentualnym buncie maszyn, który jest co najwyżej popularnym scenariuszem filmów science fiction. Problem polega na tym, że technologiczni giganci skupiają zbyt dużo władzy. Koncentracja rynku zawsze jest szkodliwa. Dla sektora kultury niebezpieczne są monopole i oligopole. Dotyczy to nie tylko dystrybucji dóbr i usług, ale też twórczości i produkcji. Czyli w sytuacji, gdy Google, Apple, Facebook i Amazon (GAFA) nie tylko będą sprzedawać wytwory kultury, ale też same je produkować. Otóż to. Z punktu widzenia ogromnych koncernów technologicznych działających jako platformy najcenniejszym zasobem są dane. Umożliwiają one bowiem opanowanie całego łańcucha wartości dodanej: od opracowania, poprzez wytworzenie, aż po sprzedaż. Klasyczna koncentracja horyzontalna, w której kilku potężnych graczy wykupuje konkurencję, przestała istnieć. Obecnie technologiczni giganci tworzą zamknięte rynki. Nie dominują nad jakimś konkretnym segmentem – sami stanowią rynek. Dzięki szerokiemu zastosowaniu sztucznej inteligencji trend ten się umacnia. Jeśli sztuczna inteligencja zacznie wytwarzać dobra kultury – wizualne, muzyczne czy literackie – kto będzie dysponował prawami autorskimi? Twórcy czy twórczynie oprogramowania? Koncern technologiczny, do którego należy sztuczna inteligencja? Artyści czy artystki, od których maszyna się uczyła? A może wszyscy naraz czy też nikt? Poruszył pan kluczową kwestię dotyczącą sztucznej inteligencji i twórczości artystycznej. Szczegółowo omówiłem to zagadnienie w zaleceniach dotyczących korzystania ze sztucznej inteligencji w dziedzinie sztuki i przemyśle kreatywnym, które opracowałem wraz z Thierrym Dutoitem. Zostały one wydane przez Międzynarodową Organizację Frankofonii (OIF) i Agencję Wallonie-Bruxelles International (WBI). Dyskusja nadal trwa. Jednak w prawodawstwie widać tendencję, by za prawdziwych twórców i twórczynie uważać osoby korzystające ze sztucznej inteligencji z zamiarem tworzenia dzieł sztuki. Jedno jest oczywiste: maszyna nie może uchodzić za twórcę, gdyż nie ma ona intencji twórczej. W dystrybucji sztuczna inteligencja podsuwa odbiorcom dobra kultury według ich indywidualnych preferencji. Czy w efekcie może dojść do tego, że utracimy wspólne narracje i dyskursy oraz że powstanie świat, w którym każde z nas konsumuje własny program kulturalny? Jakieś dziesięć lat temu Eli Pariser ukuł termin „bańka filtrująca” na określenie wszechświata informacyjnego, który stwarzają dla każdego z nas osobno algorytmy. W sieciach społecznościowych łatwo powstają komory echa, utwierdzające nas we własnych przekonaniach i niejednokrotnie izolujące w podgrupach. Sztuczna inteligencja służy nie tylko do rozpowszechniania treści. Można je bowiem dzięki niej kreować tak, aby idealnie trafiały w gust klienta. Tak oto znaleźlibyśmy się w „idealnej bańce”, w której ekspresję kulturalną generowano by w sposób zautomatyzowany i spersonalizowany. Toteż znaczenia, wartości i wspólne narracje przestałyby być przekazywane. Pytanie brzmi, czy społeczeństwo pozbawione wspólnej tożsamości kulturowej w ogóle jest zdolne do życia. A zatem sztuczna inteligencja stwarza nowe szanse i możliwości twórcze – narzędzia, wywierane wpływy, formy ekspresji. Jednocześnie zawęża ona kreatywną przestrzeń, choćby przez ograniczony dostęp do technologii, dominację koncernów technologicznych, bańki społeczne itd. Czy da się rozwikłać tę sprzeczność? Jeśli obecny trend się utrzyma, jest wysoce prawdopodobne, że doświadczymy prawdziwej eksplozji kreatywnych treści, ale też silniejszej koncentracji rynku. Nawiasem mówiąc, problem ten powraca wraz z pojawieniem się każdej nowej technologii. Nie wolno nam się skupiać wyłącznie na generowanym efekcie dobrobytu. Musimy się dokładnie przyglądać, jak rozdziela się bogactwo między wszystkich uczestników. To sprawa nas wszystkich: użytkowników, artystów, przedsiębiorców, polityków i innych – to my musimy porozumieć się w kwestii sprawiedliwszego, różnorodniejszego i bardziej pluralistycznego scenariusza rozwoju. Jaki wniosek wyciąga Pan na tym etapie? Czy sztuczna inteligencja poszerza, czy raczej zawęża różnorodność ekspresji kulturowej? Technologie nie żyją własnym życiem. Decydujące jest to, co z nimi robimy lub czego nie robimy. Sytuacja przypomina mi opowieść o dwóch wilkach: stary Indianin udziela wnukowi życiowej lekcji. – Toczy się we mnie walka – mówi chłopcu. – Zaciekle zmagają się ze sobą dwa wilki. Jeden jest zły i kryje w sobie gniew, zawiść, smutek, żal, chciwość, arogancję i ego. Drugi jest dobry i reprezentuje radość, pokój, miłość, nadzieję, opanowanie, uprzejmość i współczucie – kontynuuje. – Ta sama walka toczy się w tobie i w każdym z nas – dodaje. Wnuczek zastanawia się przez chwilę nad słowami dziadka i pyta: „Który wilk zwycięży?”. „Ten, którego karmisz”, odpowiada starzec. Wszyscy mamy ten sam dylemat: w zależności od tego, jakie decyzje podejmiemy w kolejnych latach, ekosystem kultury może stać się żywy i pluralistyczny albo trafić pod kontrolę garstki koncernów technologicznych kierujących się czysto utylitarną wizją sztuki. Gdybyśmy mieli się spotkać za pięć lat, czym różniłaby się Pańska odpowiedź na zadane przeze mnie wcześniej pytanie: w jakim obszarze i w jaki sposób sztuczna inteligencja odciska piętno na naszym krajobrazie kulturowym? Snucie prognoz jest bardzo trudne, gdyż traktujemy przyszłość jako kontinuum wcześniejszych trendów. Rozwój sztucznej inteligencji może przebiegać wykładniczo i przekroczyć nasze najśmielsze wyobrażenia. Już teraz systemy sztucznej inteligencji same potrafią pisać programy. W ciągu kolejnych pięciu lat możemy się więc spodziewać nie tylko ogromnego skoku ilościowego, ale także jakościowego. Wprowadzenie lockdownów i kwarantann dało cyfryzacji impuls rozwojowy, co tylko przyspieszyło cały proces. Wierzę, że rozmaite siły społeczne i polityczne zdadzą sobie sprawę, jakie konsekwencje niosą ze sobą te przemiany, oraz że będą chronić wartości i zasady stanowiące istotę demokracji: pluralizm, różnorodność, równość, przeciwdziałanie dyskryminacji, prawa mniejszości, tradycyjną wiedzę, perspektywę rdzennej ludności i szacunek dla przyrody. Aczkolwiek zmiany mogą nastąpić tak szybko, że wtajemniczeni będą w tej sytuacji czerpać korzyści, co nieodwracalnie wzmocniłoby monopol. Niedawno UNESCO wydało propozycję zaleceń światowych dotyczących etyki korzystania ze sztucznej inteligencji, w których omówiono wszystkie te palące kwestie. Czy na koniec mógłby Pan zarekomendować jakieś dzieła sztuki powstałe przy udziale sztucznej inteligencji albo stworzone przez nią w całości? Jakiś czas temu uczestniczyłem w webinarium zorganizowanym przez OIF, WBI i UNESCO i poświęconym wpływowi sztucznej inteligencji na różnorodność sztuki. Wśród panelistów był Benoît Carré, jeden z najważniejszych artystów komponujących muzykę przy użyciu sztucznej inteligencji, który w 2019 roku wydał album American Folk Songs. Aby na nowo zaaranżować tradycyjne piosenki ludowe, do pamięci urządzenia wprowadził utwory Henry’ego Purcella i innych kompozytorów. Pierwszy utwór na płycie, nowa wersja ballady Black is the Color, jest naprawdę wyśmienity.

są w tobie dwa wilki